Reklama dzwignia handlu


Slawomir Rzeznik


Zblizal sie swit i co madrzejsze koguty spaly jeszcze w swych kurnikach, nie spal jednak profesor Wiedzminski i jego wierny sluga Tomasz. Cmentarna furta skrzypnela cicho gdy nasi bohaterowie wkroczyli pewnie na alejke prowadzaca wsrod starych budowli.

Profesor usmiechnal sie, znow DOBRO mialo zatryumfowac, wszak wszechstronna wiedza jak zdobyl na wielu uczelniach gwarantowala sukces, a wampyr krylsie dokladnie tam. Dlon profesora zatoczyla luk pokazujac wiernemu Tomaszowi maly grobowiec. Ten bez slowa wyciagnal z plecaka lom, i znow, dzieki skorzanym owijkom rozlegl sie jedynie cichy chrobot zawiasow, ktory i tak zostal zaraz zagluszony przez przebudzonego koguta.

Latarki rozswietlily ciemny korytarz prowadzacy w glab krypty, Tomasz poprawil plecak. Kilkanascie zakurzonych schodkow i... male pomieszczenie z samotna trumna w centrum.

Profesor uniosl wieko. Jest wampyr, lezy i lezec bedzie wiecznie. Tomasz skwapliwie podaje kolek oraz mlotek, wyjmuje tez wino, dwa kielichy i aparat fotograficzny.

- Patrz moj wierny Tomaszu- Profesor starannie wybiera miejsce uderzenia

- To chwila bedaca uwiecznieniem mych studiow.

Silne uderzenie wbija kolek w serce wampyra, ten otwiera oczy, widac w nich szyderstwo.

- Ala - wampyr usmiecha sie do pochylonego profesora. Tomasz z krzykiem wybiega z krypty.

- Durniu z czegos zrobil kolek - krzyczy jeszcze profesor, lecz po chwili nawet on nie ma juz watpliwosci, gdy szponiasta dlon wciaga go do trumny.

A na kolku widac malutka nalepke "MADE IN TAIWAN"


Rzeznik 1995.