A Tomasz, jeden z dwunastu, ktorego zowia Dydamus, ten sam, ktory swego czasu rzekl : "Jesli nie ujrze w reku Jego znakow gwozdzi, a nie wloze palca mego w znaki gwozdzi, a nie wloze reki mojej w bok Jego, nie uwierze." Ten sam Tomasz podrozowal na poludnie do Elatu,skad mial dalej dojsc do Indii. A gdy zar bil z nieba wypatrzyl on oaze,lecz gdy nie ugasil tam pragnienia swego z sadzawki, a nie odpoczal w cieniu palm, nie uwierzylby, ze moglo to byc cos innego nizli zludzenie. Skierowal wiec swe kroki gdzie indziej ,lecz palcem swej stopy uderzyl o rzecz jakas w piasku zatopiona. Gdy tylko przebrzmialo imie Pana na wargach jego, uklakl, by rzecz te wydobyc na swiatlo dnia. O dziwo, byla to butelka, a co wiecej, na korku jej widniala pieczec Salomona, najmedrszego z ludzi.
A Tomasz wzial ja i obejrzal, a poprzez ciemne szklo dostrzegl tylko klebiacy sie dym, gdy skierowal ja na slonce. Usmiechnal sie tylko, gdyz nie wierzyl w dzinny. A Tomasz butelke owa wyrzucic chcial, lecz w glowie jego zajasnial pomysl, iz mozna naczynie to napelnic woda, wielce przydatna w podrozy jego, zlamal wiec pieczec i wyjal korek.
Tedy dzinn zamkniety tu pierwej wyprysnal przez szyjke, przybierajac postac chmury ksztaltu grzyba, sila odzutu zas sprawila, iz butelka wystrzelila z reki Tomasza. I rozbila sie ona o skale na kawalki. Dlatego tez wezwal imie Pana ponownie.
Tedy uslyszal glos dzinna, brzmiacy niby spiew piasku: "Nie obawiaj sie, zaklinam cie na mistrza mego i pana, ktoremu ty przysiegales. To, ze butelka ta uleciala tobie z reki, nie bylo przeciwne prawom natury (prawda ta dopiero bedzie dana niejakiemu Izaakowi, by ten odkryl zasady ruchu, z ktorych jedna swe odbicie tutaj znalazla). Ni tez moja obecnosc nie jest z nimi sprzeczna , lecz ty praw tych nie znasz."
A Tomasz raz jeszcze wezwal Stworce i jeknal: "To nic innego, jak glos szalenstwa, gdyz zostalem przez slonce nadmiernie porazony."
A dzinn odpowiadal mowiac: "Co wiecej, otom ja jest tylko, czym uczynil mnie mistrz moj Salomon, to jest komputerem w formie gazowej, zdatnym dac ci odpowiedz na trzy pytania. Moge pozbawic cie watpliwosci twych tyczacych sie wszystkiego, co srod gwiazd i pod Sloncem sie znajduje. Pytaj zatem, a odpowiem. Pytaj po trzykroc, a po trzykroc odpowiem."
A Tomasz, ten watpiacy, spytal: "Azaliz zaprawde odpowiesz mi?"
A dzinn rzekl: "Tak".
A Tomasz, usmiechajac sie, pytal: "Na pewno?"
A dzinn ponownie rzekl: "Tak."
A Tomasz, przybierajac powazny wyraz twarzy, zadal trzecie pytanie: "Ale czy na pewno?"
A dzinn odparl mu: "Tak" - i zniknal.