I. Cialo zwiedle, zwiotczale z cialem pelnym wigoru... Uniesienia wspaniale, cala tecza kolorow. Rece starcze, zgrabiale pieszcza skore na piersiach. On nie bedzie jej stalym... Ona nie jest Ta Pierwsza... Ref. Dzis sa razem lecz nie wiem czy nie lepiej bez siebie by im bylo na progu ekstazy. On ja tuli do siebie, zapomnieli o niebie, zapomnieli by w siebie sie wmarzyc. II. Rece gladkie jak woda, delikatne jak powiew. Ona jest taka mloda, on jest Stary jak czlowiek. Twarz zmarszczkami pokryta pocalunki odciska... Dotyk ciagle nie wierzy, ze tak ciepla i bliska... Ref. Dzis sa razem lecz nie wiem czy nie lepiej bez siebie by im bylo an progu uniesien. Dzisiaj przyszla po niego, bo oboje chca tego, juz nie wazne co jutro przyniesie. III. Oddech w oddech, ruch w ruchu, dotyk w dotyk w ciemnosci, drzacy jezyk na uchu... Szczyt fizycznej milosci. Ona jego oplata, on w nia glebiej wciaz wchodzi... Jego warga szczerbata wokol lona jej wodzi. Ref. Dzis sa razem lecz nie wiem czy nie lepiej bez siebie by im bylo na progu uczucia. Przy muzyce bez dzwiekow, bez zakonczen i wstepow opetanczy wciaz trwa taniec dwoch cial. IV. W pajeczynie pieszczoty wiecznosc cala czekaja na upadki i wzloty... Posciel sprzyja ich cialom. Ona wciaz jest namietna, on porywczy byl kiedys, ona czula i miekka, on sie uczy jak nie byc. Ref. Dzis sa razem lecz nie wiem czy nie lepiej bez siebie by im bylo na progu pamieci. Jeszcze chwila milczenia nim dostapia spelnienia. Stary czlowiek zakochal sie... w smierci.
5.11.1995 (3.00 w nocy)
Din