Jeśli ktoś zdecyduje się przeczytać ten fanfik do końca, może
to znaczyć, że albo jest bardzo wytrzymały , albo równie
niezrównoważony jak autor. Poza tym uprzedzam że zakończenie
może rozwścieczyć co bardziej ortodoksyjnych miłośników Tenchi
Muyo, lub tych, którzy spodziewali się jakiejś nadzwyczajnej
historii. W końcu co może być nadzwyczajnego w... Ale o tym sza!
autorskie gadanie:
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to, co robią postacie w
tym fanfiku. Siadając do niego nie wiem nawet jak się skończy
i czy w ogóle się skończy. Jest więc bardzo prawdopodobne, że
cała historia wymknie mi się spod kontroli, a najbardziej
zdumionym czytelnikiem będę właśnie ja. ^_-
Wszelkie commentarze, groźby, kondolencje i pułapki na myszy
ślijcie na adres: jeremy@topnet.pl, lub jeremy1@friko2.onet.pl
polskie znaki w standardzie ISO
All Rights Stolen...
v.1.00
3.V.1999
'Umieram' - to jedno słowo przychodziło jej na myśl gdy leżała na twardej jak nagrobna płyta podłodze. Otwarcie oczu okazało się najboleśniejszym eksperymentem, jakiego spróbowała w całym swoim długim życiu. W umyśle od dłuższego czasu przegrzewał się reaktor atomowy i lada chwila miało dojść do stopienia się rdzenia. Oszalałe neurony próbowały odnaleźć sobie drogę w skomplikowanej mieszaninie ścieżek w mógzu niczym ludzie w metropolii po gigantycznym trzęsieniu ziemi i czuły dokładnie to samo co oni - krańcową rozpacz. I to, że były zbyt małe aby mieć jakiekolwiek życiowe odruchy, nie miało tu nic do rzeczy. W odpowiednio trudnej sutuacji, nawet cząstka wodoru odczuwa rozpacz, liczy się tylko skala tragedii.
Udało jej się otworzyć oczy, ale nie przyniosło to wielkich zmian. Wirujący świat przemieszany był z jakimiś urwanymi wspomnieniami z przeszłości, marzeniami i snami tworząc jedyny w swoim rodzaju bezsensowny widok. Zupełnie jakby Stwórca zapragnął dokonać trudnego eksperymentu, umieszczając jej duszę w akceleratorze antycząstek. Zrezygnowała z walki z samą sobą - cokolwiek miało się stać, musiało poczekać. Przez sponiewierany umysł zaczęły przebijać się jakieś niewyraźne wspomnienia.
Czy wspomnienia mogą przemawiać niczym żywa istota? Twardy umysł
naukowego geniusza podpowiadał że to absurd, ale niczego już nie mogła
być pewna. Ostateczna bariera jej duszy została złamana i chłonny umysł
przyjmował wszystko bez analizy. Na to z pewnością przyjdzie jeszcze
czas, w tej chwili nic się nie liczy... Nic nie może się liczyć, gdy
wszędzie jest tylko ogień. Wszechobecny ogień wypala duszę tak, jakby
z jej wnętrza próbował się przebić do umysłu i z jego pomocą przejąć
kontrolę nad utajonymi mocami psychicznymi, aby wyrwać się na wolność
rozrywając na strzępy ciało nosiciela. Liczyło się tylko to, aby
powstrzymać ten ogień przed wydostaniem się na zewnątrz. Zwinęła się
do pozycji embrionu i wyprostowała gwałtownie, otwarte szeroko źrenice
przesłoniły niemal kompletnie szmaragdową tęczówkę i wróciły do normalnych
rozmiarów. Pierwsza bitwa została wygrana, ale następne miały wkrótce
nadejść.
Szybciej niż się spodziewała.
Wróciła do pytania zadanego sobie przed chwilą pytania, co pozwoliło na chwilę zapomnieć o bólu. Więc czy wspomnienia mogą przemawiać? Te które właśnie ją nawiedzały niemal krzyczały.
"Przegrałaś!"
"Dałaś się pokonać jak student pierwszego roku"
"HAŃBA!!!"
"Gdybyś miała choć trochę honoru, nie kalałabyś tego świata swoją
obecnością!"
Przegrana? Jaka przegrana?... Przecież nikt nie może pokona największego
geniuszu naukowego we Wszechświecie! Ostatnie zdanie przywołało falę
wspomnień. Nie wiedziała, czy są one prawdziwe. Chciała, aby były jedynie
szczątkami koszmarnego snu. Ale słowa pamiętała zbyt wyraźnie, aby mógł
to być sen.
"NIKT NIE POKONA NAJWIĘKSZEGO...
...GENIUSZA NAUKOWEGO WE WSZECHŚWIECIE!". Stała dumnie wyprostowana
patrząc prosto w oczy swojej przeciwniczce. Dostrzegła w nich odrażającą
pewność siebie.
- Nieważne w jaki sposób.
- Jesteś pewna? To może się dla ciebie źle skończyć. Taka mała
dziewczynka nie powinna zabierać się za coś takiego. Jeżeli uznasz
moją wyższość, być może zapomnę o wszystkim.
- Jestem Washuu! Najbardziej światły umysł we Wszechświecie!!! Przez
20000 lat nikt mnie nie pokonał i obrażasz mnie sądząc że będziesz
pierwsza.
- Jak chcesz. Zaczynajmy! Wygrywa ten, któ będzie w stanie ustać na
nogach - na twarzy wroga wykwitł szyderczy uśmiech. Uśmiech który
wkrótce zniknie.
Spojrzała na przestrzeń między sobą a rywalką. Na wyciągnięcie ręki miała
broń, która może pokonać jej wroga. Albo poniżyć ją... Ale to przecież
niemożliwe... Podjęła wyzwanie. Dookoła zaległa grobowa cisza, a smukła
dłoń powędrowała do przodu.
Teraz, kiedy leżała na plecach patrząc się na odległu o kilometry sufit
laboratorium zastanawiała się dlaczego jeszcze żyje. Śmierć byłaby dużo
prostsza i mniej bolesna. A może właśnie jej przeciwniczka chciała ją do
końca upokorzyć? Przegrała. Była tego pewna, choć nie chciała do siebie
dopuścić tej myśli. Tak podpowiadała jej logika, która prowadziła ją
przez całe życie i która nigdy jej nie zawiodła.
Spróbowała się podnieść, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Właściwie
dlaczego miałyby jej słuchać? Całe ciało pogodziło się z porażką i
jedynie niepokorna dusza walczyła nadal. Teraz ta dusza dopingowała
umysł, aby przejął kontrolę i pozwolił zapanować nad materialną powłoką.
Udało jej się. Najpierw usiadła, a następnie spróbowała się poddźwignąć
i stanąć na nogi. Świat po raz kolejny zawirował przed oczami, a gdy
wszystko się uspokoiło, zobaczyła ponownie swoje królestwo. Wyglądało
jak odbite w krzywym zwierciadle - wykrzywione i wynaturzone. Wprawdzie
było takie jak dotychczas, ale ona sama spoglądała na nie inaczej.
Zupełnie jakby patrzyła na nie z nieznanej perspektywy. Zresztą to było
teraz mało ważne. Liczył się tylko ból. Gdy odzyskała władzę nad ciałem,
ból i ogień powróciły z niesamowitą siłą, mszcząc się za poprzednią
ignorancję. Każda komórka ciała błagała o wodę która mogłaby zgasić ten
ogień, a gardło było wysuszone jak po tygodniowym pobycie w centrum
pustyni trzeciego księżyca Jurai.
Rozejrzała się dookoła i zobaczyła ją. Stała oparta o drzwi do
laboratorium patrząc się na jej cierpienie. Prawdopodobnie w myślach
drwiła z pokonanej i upokorzonej. Albo i nie... Wyraz twarzy
przeciwniczki wskazywał, że i ona nie wyszła z tego pojedynku bez szwanku
i jest w conajmniej tak samo fatalnym stanie. Rywalka podeszła wolnym
krokiem wykrzywiając usta w szyderczym uśmiechu.
- Wygrałam.
- Masz na to jakiś dowód, poza własnymi słowami? - postanowiła grać na
zwłokę.
Rywalka podała jej niewielki przedmiot, który okazał się fotografią.
Zobaczyła na niej siebie, leżącą na podłodze, sponiewieraną i upokorzoną,
oraz rywalkę stojącą nad nią, uśmiechniętą i trzymającą palce w geście
triumfu. Nic już nie mogło zmienić straszliwej prawdy i zatrzymać
nieuchronnego przeznaczenia.
- A więc od dzisiaj, przez następne 3 tygodnie przejmujesz moje obowiązki
w domu, łącznie z praniem i czyszczeniem toalety - Ryoko chciała
wyglądać na zadowoloną, ale nieszczególnie jej to wychodziło, bo jej
mina przypominała zbitego psa. - Mówiłam Ci że nie masz szans. Może i
jesteś geniuszem naukowym, ale głowę masz słabszą od mojej. Idziesz,
czy nie?
- Dokąd?
- Przestań udawać nieśmiertelną, dobrze wiem jak się teraz czujesz... Na
pociechę, powiem ci że ja też ledwo żyję.
- Ja JESTEM nieśmiertelna!
- Błagam cię, nie wrzeszcz... - na twarzy Ryoko na dłuższą chwilę wstąpił
grymas bólu - Być może i jesteś, ale na pewno nie jesteś niewrażliwa na
kaca, zresztą widać to po tobie. Zamierzam poprosić Sasami, czy potrafi
zrobić coś, co złagodzić ten piekielny ból głowy. Możesz iść ze mną,
albo umierać przez najbliższy tydzień.
Wyszła chwiejnym krokiem, zostawiając Washuu samą. Potrzebowała paru
sekund, aby przemyśleć to, co powiedziała Ryoko i przyznać jej rację. W
normalnych warunkach mogłaby bez trudu uporać się z tym problemem
syntezując odpowiedni lek, ale teraz nie była pewna niczego co robi.
Równie dobrze mogłaby zrobić lek na impotencję, albo supersilną truciznę.
Westchnęła cicho i poszła wolno w stronę drzwi. Gdy dotknęła klamki,
przypomniała sobie nagle wszystkie szczegóły z ostatniego wieczora, także
te o których nie chciała pamiętać.
- Jak ja teraz spojrzę w twarz Tenchiemu i Sasami???
Wyszła z laboratorium ze spuszczoną głową, bardzo ostrożnie zamykając za
sobą drzwi.